Jeśli kiedykolwiek przyszła Wam do głowy myśl, że ludzie „od logistyki” są nudni, a główną ich zaletą jest dobra organizacja, to gdy poznacie Piotra Pancerzyńskiego, będziecie musieli zmienić zdanie. To człowiek mający wiele pasji i … humanistyczne podejście do życia!
Piotr Pancerzyński, dyrektor ds. logistyki i transportu w Medicare-Galenica. Serce i rozum magazynów Grupy Farmaceutycznej Investcare. To na jego głowie jest sprawna organizacja dostaw do aptek i szpitali. Co ceni najbardziej we współpracy? Zaangażowanie i krytyczne spojrzenie, które prowadzi do zmian, innowacji, ulepszeń. A na co dzień, w relacjach z ludźmi? Otwartość i tolerancję.
Od 2002 roku jesteś związany z Medicare. To już pełnoletniość tej relacji! Jak zaczęła się ta współpraca i Twoja zawodowa przygoda z farmacją?
Piotr Pancerzyński: W 1999 roku ukończyłem studia magisterskie na UMK w Toruniu i rozpocząłem studia doktoranckie. Większość znajomych zaczęła wtedy pracę zawodową, a część z nich w spółce Torfarm, dzisiejszej Neuce.
W siedzibie Torfarmu rozpoczęła działalność spółka OPDF, gdy jeden z moich znajomych zaproponował mi przyjście do pracy „w nowej, fajnej firmie”. Przez rok łączyłem pracę i studia. Potem spółka przeniosła się do Warszawy, więc musiałem zdecydować, co dalej. Wybrałem pracę i przeniosłem się do Warszawy. Po półtora roku „życia w delegacji” zacząłem poszukiwania pracy na Śląsku, gdzie mieszkała moja żona i córka. I tak trafiłem – dzięki Beacie Kucowicz, dziś współwłaścicielce Medicare-Galenica – do jednego z udziałowców OPDF – właśnie do Medicare.
Czym zajmowałeś się na początku?
Rozpocząłem pracę jako specjalista do spraw wyceny, potem kierownik działu wyceny, aż do czasu, gdy postanowiliśmy zmienić sposób funkcjonowania magazynu na bardziej profesjonalny. Zostałem wtedy członkiem zespołu, który przeanalizował procesy, wprowadził korekty. W konsekwencji, gdy praktyka zaczęła współgrać z teorią, zostałem szefem logistyki. To był 2008 rok.
Minęło sporo czasu od tamtej pory. Jak wyglądał magazyn Medicare prawie dwie dekady temu? Dziś jest jednym z najnowocześniejszych w kraju, jako jeden z pierwszych uzyskał certyfikat Dobrych Praktyk Dystrybucyjnych. A wtedy?
W 2002 roku magazyn mieścił się w starym budynku w Mysłowicach, który wówczas był całkowicie nowym budynkiem. Kolejnym już w historii hurtowni. Liczba pracowników, samochodów, towaru – proporcjonalnie do obrotów – była wtedy kilkukrotnie mniejsza niż dziś.
Jakie były najważniejsze wyzwania przez te lata z Twojego punktu widzenia?
Pierwszym dużym wyzwaniem było przejęcie magazynu, klientów i rynku od rzeszowskiej spółki Euromed, a następnie wprowadzenie tam naszych standardów, reorganizacja magazynu, wdrożenie naszych rozwiązań informatycznych.
Kolejnym wyzwaniem była rozbudowa mysłowickiego magazynu. Prace koncepcyjne, potem poznawanie nowoczesnych rozwiązań logistycznych, a wreszcie sama przeprowadzka oraz uruchomienie i połączenie obu magazynów, aby stały się jednym organizmem.
Kolejnym etapem w rozwoju było przejęcie spółki Galenica-Nova z Poznania i organizacja kolejnego magazynu w Poznaniu – Luboniu. Tutaj już korzystaliśmy z wcześniejszych doświadczeń, rzeszowskich i mysłowickich.
W tym samym czasie powstawały oczywiście kolejne komory przeładunkowe i rozwijaliśmy sieć dystrybucji w coraz to nowych regionach. Unowocześnialiśmy oprogramowanie – zarówno w hurtowni, jak i w dystrybucji, wyposażając jednocześnie kierowców w nowoczesne narzędzia pracy, co zresztą kontynuujemy cały czas.
Co jest dla Ciebie najważniejsze w pracy zespołu?
Dla mnie istotne jest to, abyśmy – jako zespół – rozumieli, co robimy i w jakim celu. Wiem, że są ludzie, którzy nie mają tej potrzeby i mogą wykonywać pracę zgodnie z instrukcją, nie zastanawiając się, czemu ona służy. Zawsze mnie to zaskakuje i zawsze zachęcam do poznania szerszego aspektu procesu i roli, jaką w nim odgrywamy.
Szalenie cenię zaangażowanie, gotowość do niestandardowego działania, przekraczającego rutynowe obowiązki. Ważne jest krytyczne spojrzenie, które prowadzi do zmian, innowacji, ulepszeń.
Niezbędny jest także wzajemny szacunek i uczciwość. Ciężko byłoby mi pracować z ludźmi nie doceniającymi tych wartości.
Jakie wyzwania dziś przed Tobą? Jakie działania są priorytetowe?
Aktualne zadania to: większa automatyzacja pracy magazynów, dostosowanie hurtowni do wymagań e-commerce, wdrożenie zmian technologicznych i organizacyjnych związanych z tym najszybciej rozwijającym się kanałem dystrybucji. Kolejna sprawa to wdrożenie narzędzi wspomagających optymalizację transportu.
A jak oceniasz pracę w covidowej rzeczywistości i sytuację na rynku farmaceutycznym?
Teraz znajdujemy się w wyjątkowej sytuacji rynkowej, z którą nie mieliśmy do czynienia w minionym dwudziestoleciu: gwałtowny spadek sprzedaży na całym rynku, jednocześnie konieczność utrzymania reżimów bezpieczeństwa w czasie wciąż trwającej i rozwijającej się pandemii.
Co będzie dalej?
Rynek, prawdopodobnie, jeszcze mocniej pójdzie w stronę e-commerce. Ludzie, którzy z powodu ograniczeń czy obaw sięgnęli po zakupy przez Internet, zapewne w sporej części pozostaną przy tym na dłużej, jeśli nie na zawsze. Sytuacja na rynku jest więc bardzo trudna. Również dla aptek tradycyjnych, od których odpłynęła część dotychczasowych klientów.
W naszej Grupie mamy portal rezerwacyjny allecco.pl, który od kilku lat rozwija sprzedaż internetową dla klientów indywidualnych, jednocześnie oferując aptekom stacjonarnym współpracę przy obsłudze klientów, których z Internetu przyprowadzamy do tradycyjnych placówek. Szybko rozwijamy się w tym segmencie rynku i jesteśmy gotowi do nowych wyzwań, nie tylko tradycyjnej działalności hurtowni.
A rodzinnie jak spędzacie czas? Macie wspólne rytuały?
Lubimy rodzinne podróże – po Polsce, po zamkach, pałacach, ciekawych miejscach. Wakacyjnym celem często jest dla nas Chorwacja – z ciepłym morzem, wspaniałą kuchnią oraz możliwością podążania śladami Rzymian, Turków, Wenecjan. Bardzo lubimy także wyprawy do Grecji i Włoch. Zdarzyło nam się również odwiedzić Chiny – zderzyć się z ich historią i ultranowoczesnością!
Nasze podróże najczęściej odbywamy w towarzystwie przyjaciół, z którymi znamy się od 30 lat i wciąż potrafimy się wspólnie śmiać – jeśli nie całymi dniami, to z pewnością przez całe wieczory!
Nie tak dawno sporo czasu spędziłeś za granicą. Czego Cię ta podróż nauczyła, czy patrzysz na życie inaczej?
W ubiegłym roku spędziłem kilka miesięcy w Kanadzie. Polecam to każdemu, kto chciałby poznać znaczenie słowa „tolerancja”.
W Polsce – jeśli nie szykanujemy kogoś innego od nas – już uznajemy się za tolerancyjnych. W Kanadzie, kraju imigrantów, autentycznie szanuje się różnice w kolorze skóry, poglądach, wyznaniach. Poznałem wspaniałych ludzi z Iranu, Chile, Brazylii, Kolumbii, Egiptu, Jemenu, Chin, Turcji, Tajwanu. Mam w pamięci niesamowite historie z życia w tych wszystkich krajach, w różnych reżimach, opowieści o emigracji zarobkowej, ale i ucieczkach przed bombardowaniami, wojną. Tolerancja znaczy tam rzeczywiście dużo więcej niż u nas!
Zawodowo też patrzyłem na kanadyjski rynek farmaceutyczny. Jest zdominowany przez jedną sieć aptek, czy raczej bardziej drogerii, w których można kupić leki. Z racji dużych odległości, dystrybucja wygląda tam nieco inaczej niż u nas. Dostawa towaru to nie karton czy dwa, ale cały TIR.
O czym marzysz dzisiaj?
Moja córka pisze właśnie pracę magisterską i kończy studia na SGH. Mam nadzieję, że świetnie jej pójdzie i że znajdzie pracę, którą polubi i da jej ona satysfakcję.
Mam też nadzieję, że uda się nam – jako ludziom – nie zniszczyć naszej planety.
Z kolei zawodowo: chciałbym zrealizować plany rozwojowe w firmie. Chodzi o nowe technologie i nowe wyzwania w logistyce.
Natomiast prywatnie mam nadzieję na zobaczenie jeszcze kilku ciekawych miejsc w Azji i Ameryce Południowej.
Spełnienia marzeń! Dziękujemy za rozmowę.